Jeszcze mieszczę się w owym przedziale wiekowym, by tego dnia świętować, więc śmiało przyłączyłam się do zabawy. Cieplutko, słonko świeciło, ogólnie rzecz biorąc, dzień dobrze się zapowiadał.

Atrakcji, jak się później okazało, było wiele, choć zdawało mi się, że będzie nudno.

Nic bardziej mylnego!

          Pierwsze na co zwróciłam uwagę, to wystawa pojazdów i broni z okresu II wojny światowej. Dokładnie obejrzałam każdy zabytek. Super, ciekawe, ale miałam lekki niedosyt. Został on jednak szybko zaspokojony. Ogromnie ucieszyło mnie to, że miałam możliwość przejażdżki jednym z wojskowych pojazdów - Dodgem WC51. Czekałam cierpliwie na swoją kolej, gdyż dzieciaki z młodszych klas bezustannie ustawiały się w kolejkach i koniecznie musiały się przejechać po kilka razy. I w końcu przyszła kolej na mnie. Nareszcie! Usadowiłam się na wolnym jeszcze miejscu, podczas, gdy niektórzy, co stali zaraz za mną, byli zmuszeni usiąść na podłodze. Ale jakoś wcale im to nie przeszkadzało. Podczas przejażdżki można było poczuć się trochę jak żołnierz. Wiatr rozwiewał włosy, a pasażerowie, wyraźnie zadowoleni, szczerzyli zęby i kiwali przechodniom. Kiedy krótka podróż dobiegła końca, ruszyłam w stronę wielkiego namiotu, żeby zwilżyć zaschnięte gardło.

Przechodząc obok dmuchanych zjeżdżalni, zamków i trampoliny, widziałam skaczące dzieci, które, jak było można wywnioskować po ich radosnych piskach i krzykach, miały ogromną frajdę i świetnie się bawiły. Niedaleko namiotu, rozłożyli swoje stanowisko strażacy. Pokazywali przyrządy gaśnicze, niezbędne podczas ich pracy i odpowiadali na pytania zainteresowanych. Mały tłumek, do którego co chwila ktoś dochodził, z uwagą przysłuchiwał się temu, co panowie mają do powiedzenia. Nie stałam tam długo, bo zaraz miało się zacząć przedstawienie technik interwencyjnych w wykonaniu Grupy Operacyjnej Tanto. Toteż czym prędzej ruszyłam w tamtą stronę. Obserwatorzy, w tym i ja, stali za oddzielającą ich taśmą, w pewnym dystansie od funkcjonariuszy. Na samym początku została zaprezentowana broń, jej użycie i przyjmowanie różnych pozycji podczas interwencji. Nagle, ni stąd, ni zowąd wjechał rozpędzony samochód. W tym samym momencie wybuchły petardy. Auto zatrzymało się z piskiem. Tak się wystraszyłam, że aż strach, ale nadal uważnie śledziłam widowisko. Całe zajście było symulacją przejęcia złoczyńcy. Uwolniono z bagażnika zakładniczkę, a porywacza skuto w kajdanki. Całość została przedstawiona sprawnie i bardzo realistycznie. Można było odnieść wrażenie, że jest się naocznym świadkiem prawdziwej sytuacji.

Po zakończonym pokazie, przespacerowałam się obok boiska, na którym rozpoczynały się przygotowywania do meczu piłki nożnej. Natomiast na drugim boisku, przedstawiane były walki judo, które poszłam zobaczyć, po tym jak na pchlim targu kupiłam smaczną babeczkę. Rozrywek było tak dużo, że nie wiedziałam gdzie się udać. Na samym końcu wysłuchałam występu mojego kolegi z klasy - Artura Respondka, który dał świetny występ, otwierający koncert karaoke. Kolejnymi atrakcjami był pokaz mody i dyskoteka.

        Festyn bardzo mi się podobał. Uważam, że każda impreza tego typu, zawsze wypada wspaniale w naszej szkole. Dlatego szczególne podziękowania należą się  wszystkim, którzy przyczynili się do organizacji imprezy.

                              

                                                                                                                         Sandra Szczap,

                                                                                              uczennica kl. II LO