Wrocław - jedno z najcieplejszych i najbardziej słonecznych miejsc w Polsce w piątek 16 maja 2014r. niestety nie jest łaskawy zarówno dla mieszkańców jak i przybywających turystów. Zimno, wietrznie i mokro – tak wita nas stolica Dolnego Śląska. Niezrażeni chłodnym powitaniem, młodzi turyści z Pobiedzisk pod opieką pani Anny Raniowskiej Dobrej, Elżbiety Sempoch i Aleksandry Lipnickiej z samego rana dzielnie ruszają na podbój ciekawych miejsc 50 krotnie większej od Pobiedzisk metropolii. Pierwszym punktem wycieczki jest wizyta w Muzeum Farmacji mieszczące się w kamienicy, w której od XIII wieku do lat 50-tych XX w. mieszkali i pracowali farmaceuci. Ciekawe opowieści przewodników pozwoliły poznać nam podstawy tajemnej wiedzy z dziedziny alchemii i astrofizyki. Kolejnym etapem wycieczki jest spacer po Starym Rynku szlakiem wrocławskich krasnali. W strugach deszczu trudno jest skupić się na pięknie otaczających zabytków i równocześnie poszukiwać Życzliwka, Papy Krasnala, Pożarków, Gorzałka i Opiłka i wielu innych miniaturowych mieszkańców Wrocławia. Oczywiście nie udało nam się zaprzyjaźnić ze wszystkimi. Część nieodkrytych miniaturowych rzeźb musi poczekać do następnej wizyty. Kluczowym punktem wyprawy jest rejs statkiem „Driada” po rzece Odrze. Woda pod nami, woda nad nami… Nie przeszkadza nam ulewny deszcz w poznawaniu zasady działania śluzy rzecznej, odkrywaniu zabytków Ostrowa Tumskiego, podziwianiu ciekawych budynków wrocławskiego kampusu, śledzeniu gondoli linowej łączącej dwa brzegi Odry i wielu innych atrakcji. Przemoczeni i zmęczeni zasługujemy na obiad. Naleśniki zjedzone, więc ruszamy do Ogrodu Japońskiego. Przeprawa autobusem w piątkowych korkach nie należy do przyjemnych. Dzięki temu mamy czas na podsuszenie się i zebranie sił na dalsze zwiedzanie. Udaje nam się zdążyć na wspaniały pokaz multimedialnej fontanny znajdującej się przy wpisanej na listę dziedzictwa UNESCO Hali Stulecia. Przed nami ostatni punkt wyprawy – Ogród Japoński. Przewodnik – botanik – pasjonata najchętniej opowiadałby o każdej roślinie mnóstwo informacji i anegdot. My jednak chcemy nacieszyć się pięknem kwitnących rododendronów. Jak to możliwe, że czuć ich piękny zapach nawet podczas ulewy? Wspaniałe doznania estetyczne będą nam towarzyszyć jeszcze długo po opuszczeniu tego klimatycznego miejsca. W drodze powrotnej pilot wycieczki uświadamia nam, że zrobiliśmy rzecz niemożliwą realizując tak napięty program wyjazdu przy tak niesprzyjającej aurze. Zmęczeni, ale zadowoleni wracamy do domu.
red. Aleksandra Lipnicka
