Od rana same niespodzianki. Wyruszyłam do pracy. Zatrzymuję się na światłach i nagle przy światłach spostrzegłam małą postać, która w oka mgnieniu zmieniała się w dużego Mikołaja. Machał do mnie ręką i prosił, żebym zabrała go do szkoły na Letnisku.   Zawołałam go do siebie i powiedziałam, żeby wsiadał , bo właśnie tam jadę. Mikołaj schował swój worek z prezentami do bagażnika i ruszyliśmy. Spieszyliśmy się bardzo, żeby zdążyć  przed dziećmi.  Udało się! Żadnego  pociągu! Święty Mikołaj uwijał się jak w ukropie. Zapalił lampki na choince, rozwiesił cukierki na drzewach i usiadł na niebieskiej beczce, i oczekiwał na reakcje dzieci. Zdziwł się bardzo, bo wszystkie dzieci miały na głowie czerwone czapki. Ale to nic dziwnego.  Dzisiaj wszyscy mogą być Świętym Mikołajem. A potem zaczął padać śnieg...
Halina Czajka