Wyjechałam z garażu, otworzyłam bramę, a tam jakaś panienka w jesiennej osłonie. Siedziała na bujanym fotelu i zapytała o podwózkę w stronę Pobiedzisk. Cóż miałam zrobić? Była taka malutka i pewnie bolały ją nóżki." Ach ta Jesień"- pomyślałam- " kiedy ona przyszła” ? Jeszcze wczoraj lato, a dzisiaj..." no cóż, zaprosiłam dziewczynkę do środka samochodu. Razem wyruszyłyśmy w podróż. Zabrałam ją do szkoły. Niech się przywita z dzieciakami. Przez całą drogę opowiadała jak się urodziła i jak rosła. Kiedy mnie zatrzymała była już dość duża by samodzielnie poruszać się po drodze. W szkole spotkała się z ciepłym przyjęciem. Pani woźna przygotowała dla niej wygodne krzesło, w którym się usadowiła i obserwowała teren. Gdziekolwiek spojrzała tam robiło się kolorowo. Sama też była bardzo barwna postacią. Jarzębinowe usta uśmiechały się do nadchodzących uczniów. Wszyscy otwierali buzie ze zdziwienia: " a któż to”? No przecież Jesień. Dzisiaj jeszcze słoneczna, ale rośnie, a kiedy urośnie to wszystko się zmieni. Poznamy wtedy jej humory i humorki, i zgubione parasolki. Tak więc niech wolno rośnie!
Przyszła bez pukania
Przyszła jak zawsze o tej samej porze
Weszła dziarsko nie pukała do drzwi
Była piękna cała w kolorze
Żółty warkocz od słońca jej lśnił
Niosła kosze po brzegi wypchane
W nich zielone spały żołędzie
No i grzyby gdzieś w lesie złapane
Ach ta jesień jesień jest wszędzie
Zbieram liście leżą na trawie
Jarzębina jest cała czerwona
Dziś na dworze dłużej zabawię
Tylko sroka wiecznie znudzona
Dzisiaj jesień ma złote kolory
A jej lica jak jabłka rumiane
Zaś na ziemi dywany we wzory
I te dynie jak dziewczyny roześmiane
Już kasztany pospadały z drzewa
I rozbiły zielone skorupy
Wiatr na liściach muzykę wygrywa
A w melodii jesienne są nuty
A te nuty są pełne tęsknoty
Za tym latem było odleciało
Pozostały wspomnienia klejnoty
No i słońce słońca ciągle mało
Halina Czajka